Po niespełna rocznej przerwie w bieganiu założyłam swoje zakurzone adidasy i przebiegłam u boku męża kilka kilometrów. Nie uniknęłam jednak lekkiej zadyszki, a i mięśnie odrobinę protestowały. Myślałam, że przebiegnę 500 m i nie dam rady na więcej, że pot będzie się ze mnie lał, a zakwasy nie odpuszcza na kilka dobrych dni. Na szczęście było o wiele lepiej...
Dlaczego?
Doświadczenia zapisane w moich mięśniach, sprawiły, że kilkukilometrowy bieg po tak długiej przerwie nie sprawił mi większych trudności. Ten zadziwiający "come back" nosi nazwę PAMIĘCI MIĘŚNIOWEJ.
Wszystko się zaczyna w mózgu. Podczas ćwiczeń buduję się określone połączenie nerwowo - mięśniowe, które powtarzanie regularnie stają się zautomatyzowane. Nasze mięśnie "zapamiętują" dane ćwiczenie. Najprościej mówiąc, gdy uczysz swojego ciała czegoś nowego uciera się fizjologiczny wzorzec , który powtarzany zostaje zapamiętany. Biegając stawiasz najpierw palce, a później pietę, prawda? O tym wzorcu mówię :)
Oczywiście to nie możliwe, żeby po prawie roku przerwy od biegania obejść się bez małego stękania :) Trochę czasu upłynęło zanim się rozkręciłam. Jednak "nie zapomniałam jak się to robi" i dwa miesiące po pierwszym truchtaniu od porodu bez trudu biegam kilka razy w tygodniu po 10 km.
Ćwiczymy!
Jak dla mnie pamięć mięśniowa to taki bonus za regularne treningi ;) Pamiętam jak się zdziwiłam, gdy pierwszy raz odkryłam u mnie pamięć mięśniową
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i ciekawy wpis ;)
OdpowiedzUsuń