O kawie
powiedziano już wiele. Wiele dobrego i złego. Faktem jest, że czarny napar stał
się stałym gościem w naszych filiżankach. Ba! Stał się kultem. Może nawet
nałogiem. Tylko czy to źle? Wszak na jakość życia składają się piękne (lecz ulotne)
chwile. Chwile te nierzadko są przyozdobione w aromatyczną woń kawy.
Jak to wygląda od strony fit?
Jeżeli chodzi
o osiągi sportowe to fakt, że możemy poprawić nasze wyniki wypijając kawę przed
treningiem jest niepodważalny. Kawa poprawia naszą wydolność oddechową,
wydłuża zdolność mięśni do wysiłku oraz możliwości spalania tak bardzo
niepożądanej tkanki tłuszczowej.
Jako negatyw
często przytaczany jest argument jakoby kawa odwadniała organizm. Owszem, jest
tak. Otóż wyniki badań (opublikowane w „The International Journal of Sports Nutrition and Exercise
Metabolism”) nad gospodarką wodną naszego organizmu dowiodły, że kawa
odwadnia organizm ludzki co jest wynikiem jej moczopędnego działania. Warto
tutaj dodać, że odwadnia organizm w tym samym stopniu co...woda. Reszta jest
milczeniem.
Z pewnością podczas treningu, choć oczywiście
nie tylko, przyda się koncentracja. Pozwala ona wyeliminować błędy i ewentualne,
spowodowane jej brakiem, wypadki. Jest pewien magiczny napój, który pozwala
funkcjonować na normalnym poziomie naszemu procesorowi (mózgowi) nawet w
stanach skrajnego zmęczenia. Wiecie o czym mówię. Poświdcza to brytyjski
eksperyment, który potwierdził, że niewyspani kierowcy po filiżance kawy
popełniali na symulatorze mniej błędów niż ci, którzy kawy nie wypili.
Przyśpieszmy! Kawa poprawia metabolizm, może przeciwdziałać procesom powodujących próchnicę zębów, ma pozytywne zastosowanie w leczeniu lub przeciwdziałaniu m.in.
nowotworom, cukrzycy, kamieniom nerkowym, astmy, chorobie Parkinsona, chorobom
układu krążenia oraz serca. Idąc tą drogą przyjmuje się, że kawa po prostu
wydłuża życie!
Nie może być oczywiście zbyt kolorowo. Jest minus i to spory. A
mianowicie: kawą można się zatruć! Tutaj od razu uspokajam: jak każdą
substancją spożytą w nadmiarze. Mówimy tutaj o 2-3 filiżankach kawy wypitych
POD RZĄD. W ciągu dnia można śmiało
wypić nawet do sześciu filiżanek, choć większość badań wskazuje 4 jako
najlepszą dla naszego organizmu liczbę filiżanek kawy wypijanych w ciągu doby.
Puszczając oko do pierwszego akapitu, chciałbym podkreślić najlepszy moim
zdaniem argument na pozytywny wpływ kawy na człowieka: poprawia nasze
samopoczucie. To powinien być zawsze pierwszy, najważniejszy i najmocniejszy
pozytyw. Skoro chwila, w której trzymamy kubek kawy w dłoni jest dla nas ważna
i sprawia nam przyjemność, sprawia że czujemy się lepiej to w imię czego z tego
zrezygnować?! Zwłaszcza, że taka przyjemność niesie za sobą tyle korzystnych
dodatków.
by S.
"Błyskotliwość myśli i szybkość skojarzeń w brunatnym napoju się budzi"
Emanuel Kant
Nie lubię kawy, piję tylko zbożową. :)
OdpowiedzUsuńJa nie piję kawy, zwyczajnie nie lubię i boli mnie po niej żołądek, jestem za to wielkim fanem wszelakich herbat, bez których nie mogę żyć. :D
OdpowiedzUsuńA ja kocham kawę:) I czuję się trochę rozgrzeszona po Twoim poście:))) Miałam rezygnować bo walczę z celulitem i to jest jedyna używka, do której mam słabość :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam kawę, ale piję stosunkowo rzadko. Warto dodać, że dla np. nastolatków zaleca się tylko jedną filiżankę kawy dziennie, ze względu na ilość zawartej w niej kofeiny. Fajny blog :)
OdpowiedzUsuńJa Uwielbiam kawę pije ją codziennie z przerwami. Na pewno z umiarem nie zaszkodzi.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem do kawy trzeba dorosnąć, jak do wina. Kiedyś nie lubiłem, nie piłem i było mi z tym dobrze. Teraz w sumie odkąd zacząłem chodzić do pracy nie wyobrażam sobie bez kawki rano produktywnego rozpoczęcia dnia. ;) No i kofeina przed treningiem zawsze dobrze robi.
OdpowiedzUsuńRównież słyszałam o plusach i minusach spożywania tego ponoć "szatańskiego" naparu (tych plusów wydaje mi się jest dużo dużo więcej niż minusów), ten smak, samopoczucie i zdrowe dawkowanie kawy wpływają na mnie jak najbardziej pozytywnie i pobudzająco.
OdpowiedzUsuńWarto dodać, że mowa o prawdziwej kawie. Dla polepszenia jakości, zamieniłam kilka lat temu, kawę rozpuszczalną na kawę parzoną ze świeżo mielonych ziarenek i nie wyobrażam sobie lepszego poranka niż z kubeczkiem tego "naparu" - aż chce się żyć :).
Poranna kawa- mój rytuał... A ile razy ratuje mnie w pracy po nieprzespanej nocy!
OdpowiedzUsuń